Ta książka ma dwóch bohaterów. Pierwszy jest oczywisty: to opowieść o prof. Jacku Majchrowskim, profesorze prawa, znawcy historii i prezydencie Krakowa przez ponad dwadzieścia jeden lat. Człowieku rozsądku i umiaru po krakowsku. Bohater drugi nasunie się każdemu, kto patrzy na to miasto z dystansem: to Krakówek. Dulszczyzna. Kołtuńskie mieszczaństwo. W nim żądza seksu i kasy. A nawet i zbrodnia. Do tego zmiany społeczne, których dziadersi w wieku autora nie pojmują. A także realna groźba narodowego fundamentalizmu. Wypowiedzi Profesora są przez niego autoryzowane, a całość przyjęta z satysfakcją.
*
Czy listopad to niebezpieczna pora? Na pewno dla Krakusów.
Rolę odgrywać mogą pyły zawieszone, które w głównej mierze pochodzą ze spalania, to jest tlenków siarki i azotu, to i owszem. Od zawsze pojawiały się jesienią, gdy krakusy zaczynały palić w piecach, a że miasteczko leży w niecce, więc pyły wiszą w powietrzu długo, wchłaniane są w górnych i dolnych drogach oddechowych i przenikają do krwi, za czym ta nie przepada.
Jednak na początku lat dwudziestych wieku XXI prezydent Majchrowski i radni zakazali palenia w piecach i od razu, jak ręką odjął, jakość powietrza w mieście się poprawiła. Tak to Profesor, przymuszając mieszkańców do wymiany dziesiątków tysięcy palenisk węglowych, zamordował być może właśnie ducha Krakowa.
Bo co to za miasto artystów, w którym jesienią nikt z zazdrości nikogo nie zabije?
[fragmenty]
SCENA 1, opowiadająca o listopadowej szajbie Krakówka
Gdy na cmentarzach pachnie stopiony wosk, gdy trzeszczą zeschłe nieśmiertelniki, a mokre liście szurają pod butami, tuż przy nadbrzeżach Wisły, w Alejach nieopodal Wawelu, podnosi się kolejny tuman mgły i pędzi na miasto. Mleczne kłęby, niczym hordy wieczornych duchów, napływają raz wolniej, raz szybciej, zacierając sylwetki przechodniów, przygaszając barwy i wyostrzając miłosne szepty zakochanych. To para wodna niesie dźwięk w powietrzu tak, jakby młodzi stali tuż obok, za rogiem, i zwierzali się sobie z tajemnic największych.
Wilgoć panuje w powietrzu i chłód, ale mają dziś one posmak bajkowy. Większość spieszących się nie kontempluje jednak nieziemskiego świata krakowskich mgieł. Pod nogami spiesznie zmierzającymi w przytulną przestrzeń, gdzie i słowo, i uśmiech, i kieliszek rozgrzewki, i przekąska smakowita, rozkłada się kobierzec jesiennych barw, których nigdy żaden cieć na czas nie posprząta. Jest więc obok krakowskiego syfu, nietkniętego myślą MPO, również kolor czerwony, wpadający nieznacznie w pomarańczowy. Można rzec uczenie: oto odcień minerału zawierającego siarczek rtęci, przechodzący w intensywną barwę pomidora. Cynober. Do tego żółcienie wszystkich odcieni: od świeżej cytryny, przez dojrzałe mango, aż po mandarynkowy cień i rdzę pomarańczy. No i brązy, brązy, brązy wszelakie. Od lekkich beżów po gorzką czekoladę. A między nimi i kasztan się trafi. I liście niektóre lekko już gniją.(…)
Tak, to listopad. Krakusom z nim było zawsze po drodze.
20 listopada 1900 roku, we wtorek, zaczęło się wesele Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, córką gospodarza z Bronowic.
8 listopada 1901 roku, w piątek, „Dr Tadeusz Żeleński, 26 lat liczący, syn Władysława i Wandy, rodem z Warszawy, lekarz, zamieszkały w szpitalu św. Łazarza na ulicy Kopernika, doprowadzony przez c.k. ajenta cyw. pol. Nykulacza oraz c.k. kaprala policyjnego Golenia dnia o godzinie 1 1/2 rano, z powodu iż tenże, idąc chodnikiem od ulicy Siennej ku głównej poczcie, nie wymawiając żadnych wyrazów, krzyczał w okropny sposób, tak iż się ludzie mogli przerazić nawet w odleglejszych ulicach. Doprowadzony zupełnie trzeźwy przyznaje, że krzyczał, bo jest cierpiący na nerwy”. Boy wyjaśniał potem: „Krzyczałem to fakt. Ale czemu…? Może jakiś kosmiczny ból ziemi krzyczał przez moje gardło w tę noc jesienną”.
Nie trzeba chyba dodawać, że Stanisław W., Wieszcz Czwarty lub Piąty, w zależności jak liczyć, też przemyślnie odejdzie w listopadzie, w czwartek, 28 listopada roku 1907. (…)
19 listopada 2002 roku, we wtorek, po raz pierwszy Prezydent wybrany w pełnych, demokratycznych wyborach, złożył przysięgę. Od tego czasu jeszcze czterokrotnie przez najbliższe dwadzieścia lat, w listopadzie lub w pierwszych dniach grudnia, będzie tę przysięgę powtarzał.
21 listopada 2022 roku, w poniedziałek o godzinie 19, w krakowskim Teatrze STU artyści i urzędnicy postanowili Prezydentowi podziękować.
Teraz zatem ten właśnie od dwudziestu lat Prezydent miasta i Profesor w jednym, pod ramię wraz z małżonką, szybkim krokiem suną do drzwi teatru.
Produkt zostały dodany do koszyka
Twój koszyk
Twój koszyk jest pusty.
Łącznie: 0,00 zł