„2017: wojna z Rosją” generała Shirreffa to tytuł, który może zmylić – wszak jesteśmy już siedem lat po dacie rzekomego wybuchu konfliktu na pełną skalę, a granice państw NATO stoją nienaruszone. A jednak ta książka jest książka typu „must-read”, dla tych, którzy interesują się geopolityką.
„W całym mieście panował chaos. Żadna sygnalizacja świetlna nie działała i wszystkie skrzyżowania zablokowały stojące w korkach samochody. Musieli zostawić swoje wozy i przejść kilka kilometrów pieszo. Ludzie byli zdezorientowani i próbowali wrócić jakoś do domów. W ministerstwie panował względny spokój, chociaż i tutaj telefony milczały, a ekrany komputerów
pozostawały ciemne. Meldunki spływały najróżniejszymi drogami. Dostarczane na rowerze, przez gońców. Dzięki informacjom z innych placówek rządowych wkrótce stało się jasne, że doszło do cyberataku na niespotykaną skalę. Cały kraj był jak sparaliżowany. Padły sieci przesyłu energii elektrycznej i gazu. Ustały transakcje finansowe, chociaż część z nich udało się przekierować gdzie indziej. Telekomunikacja prawie nie działała. System kontroli powietrznej stracił radary i trzeba było zamknąć lotniska. Na ulicach dominowało poczucie rezygnacji, zwłaszcza że ludzie byli wciąż w szoku po tym, co zdarzyło się poprzedniego dnia”.
Tak miałaby się zacząć III wojna światowa – o rosyjskiego ataku na Rygę. Najpierw sprowokowane zamieszki, potem padają komputery, potem ląduje Specnaz.
Rzecz nie w tym tylko, że napisał to były zastępca naczelnego dowódcy Sojuszniczych Sił Zbrojnych NATO w Europie i rzecz oparta jest na przebiegu gier wojennych prowadzonych przez sztaby NATO. Sęk w tym, że ta książka doskonale pokazuje jak zaniechanie pewnych działań może doprowadzić do wojny z Rosją. Mało tego – jak może prowadzić do przegrania z nią wojny przez Zachód. Bo mało kto wie, że musi być pełna stuprocentowa zgodność notariuszy członków paktu do zastosowania tegoż artykułu. Data 2017 nieco myli. Ale dla sensu książki kluczowe jest to, że prezydentem USA jest kobieta, która chce walczyć, a nie oszalały, promoskiewski prawicowiec. To ona podejmuje decyzje, by nie oglądając się na sojuszników, wysłać pomoc do Pribałtyki.
Książka nie jest ani literackim arcydziełem, ani nawet nie należy do najwyższych lotów powieści sensacyjnej. Jednak poprzez zawartą w niej
wiedzę, można sobie łatwo wyrobić opinię na temat obronnych zdolności Europy.A jest to ważne, bo zapewne wkrótce Biały Dom przejmie polityk, któremu po drodze jest z Putinem…